Jest tylko jedna droga, by zrozumieć je wszystkie.
Kiedy przed świętami poprosiłem was o wskazanie kobiecych filmów, które oglądacie przynajmniej raz w roku, nie spodziewałem się więcej niż kilku podpowiedzi. Tymczasem udało się wam zasypać mnie ponad setką komentarzy i choć wiele z propozycji się powtarzało, to jednak było ich na tyle dużo, że aż przytłaczająco. Na początku chciałem każdy z filmów sobie odświeżyć a tych, których nie widziałem obejrzeć po praz pierwszy, ale wiecie, mam też życie w którym muszę czasem żyć.
Muszę też przyznać, że tytuł wpisu wybrałem nieco przewrotnie, bo to taki mój fortel, żeby was tu zwabić. Wszyscy przecież doskonale wiemy, że kobiet nie da się zrozumieć, nie ma więc co się nawet kłopotać. Zawsze jednak jest jakieś ale. Bo przecież tak jakby obejrzeć te wszystkie kobiece filmy, to można jakoś tam między wierszami zaobserwować czego one oczekują. Albo przynajmniej jakaś ich część oczekuje. Nie przedłużając, zaczynamy. Uwaga, mogą być delikatne spoilery, więc jak ktoś nie oglądał, to niech lepiej nie czyta dalej.
P.S. Kocham cię
Film, w którym dowiadujemy się, że aby być prawdziwie romantycznymi, musimy wysyłać naszej ukochanej listy nawet po śmierci. Już nie wystarczy habaziaj, kolacja w dobrej knajpie i serenady pod balkonem ukochanej. Romantycznie będzie dopiero wtedy, gdy umrzesz, dajmy na to na zawał, albo lepiej, ratując swoją lubą z jakiejś opresji a potem, niby zza grobu będziesz przesyłać jej miłosne wyznania.
Pretty Woman
Współczesna wersja historii o księciu z bajki. Uważny facet może między wierszami wyczytać, by nie przerażał się pierwszym wrażeniem, że każda, nawet najgorsza, ma w sobie mnóstwo piękna i tylko przypadek sprawił, że jest jaka jest. No i wiadomo – kobiety na całe życie najlepiej szukać na ulicy. I najważniejsze – przyjrzyjcie się uważnie scenie z zakupami – one tak powinny według nich wyglądać.
Bezsenność w Seattle
Klasyczny przykład na to, jak stosować podryw “na misia”: po pierwsze, niech twoja żona umrze. Po drugie, miej małe dziecko. Po trzecie, opowiedz o tym publicznie. Albo niech twoje dziecko o tym opowie. Niestety, śmierć partnerki i/lub posiadanie dziecka jest tu kluczowym elementem – wyżalanie się w radiu samców, którzy są singlami nie jest najlepszym pomysłem.
Dziennik Bridget Jones
Nie można stworzyć bardziej uniwersalnego filmu o kobiecych rozterkach – główna bohaterka, podobnie jak zdecydowana większość kobiet na świecie, uważa że ma dwa duże problemy: nadwaga i faceci. To prowadzi ją do dwóch kolejnych kłopotów – alkohol i papierosy. Summa summarum wychodzi z tego całkiem solidna dawka stereotypu, ale jest w tym filmie nadzieja dla każdego nudnego, wąsatego Janusza, mającego problemy z pierwszym wrażeniem. Okazuje się, że i nudziarze mogą się okazać całkiem fajni. Niestety, ostatecznie wszystko i tak sprowadza się do mordobicia, więc silna prawica jest na wagę złota.
Love Actually
Film, w którym pomimo wielu przeciwności losu wszystko ostatecznie dobrze się kończy. Znów spory zastrzyk nadziei dla życiowych nieudaczników – nawet jeśli jesteś gruby, brzydki, masz szparę między zębami a na święta pracujesz jako mikołaj to i tak czeka cie szczęśliwe zakończenie. Nic chyba nie pomyliłem, to ten film, prawda?
Seks w wielkim mieście
Niezależnie czy chodzi o serial czy film, “Seks…” nauczy cie jakie modżajto zamówić dla twojej świni, o czym myśli twoja luba podczas waszych nocnych igraszek oraz jak bardzo ważne są w ich życiu buty. Ostatecznie i tak wyjdzie na to, że nie będąc milionerem z limuzyną nie masz nawet co zaczynać rozmowy, ale zawsze jest miło pomarzyć. No i pamiętaj, ucieczka sprzed ołtarza to nigdy nie jest dobry pomysł na kontynuowanie znajomości.
Lejdis
Z tego filmu płynie bardzo ważna lekcja dla każdego rozumnego faceta – nie zadzieraj chłopie z babami i ich przyjaciółkami. Spróbuj no tylko im podpaść, to one już zrobią ci z dupy jesień średniowiecza. Nikt tak się nie pokłóci między sobą jak kobiety, ale spróbuj tylko samcze podpaść niewiastom, to od razu poczujesz siłę solidarności jajników.
Notting Hill
Film o tym, że jednak możesz być niedorozwiniętym socjalnie fajtłapą a do tego nie mieć milionów na koncie i nawet nie być specjalnie atrakcyjny a jednak jeśli tylko oblejesz swoją wybrankę jakimś płynem (umówmy się, nie każdym) wpadając na nią za rogiem i jeśli potrafisz zdobyć się na odpowiednio romantyczne wyznanie swoich uczuć, to romans z Julią Roberts wcale nie jest taki niemożliwy. No, przynajmniej teoretycznie.